wtorek, 20 września 2016

Bo tak.

Blog zostaje oficjalnie zamknięty.
Wszyscy domyślają się, dlaczego.
Jeśli ktoś nie wie - zachęcam do zapoznania się z datami ostatnich postów.
No to... Pa?

sobota, 20 sierpnia 2016

Od Otohy CD Haruki

Zmarszczyłam brwi. Nikt nie będzie się tak do mnie odzywać, o nie!

Byliśmy drużyną, która właśnie straciła jednego gola, toteż tym razem my zaczęliśmy. Chciałam jako pierwsza kopnąć piłkę, aczkolwiek mnie nie puścili. Za to moją zastępczynią była jakaś dziewczyna, na którą wołali Hanshi.

Jak kopnęła, to raz a dobrze. Chcąc być pierwsza na drugiej połowie boiska, niczym strzała wybiegłam z tej naszej. Po kilku sekundach znalazłam się tuż obok bramki, by potem bez problemu kopnąć do niej piłkę.

Nim się obejrzałam, tamten chłopak ponownie przejął piłkę i biegł w stronę naszej bramki, od czasu do czasu podając ją do niebieskowłosej dziewczyny.
"Cholera jasna!" — pomyślałam. Gotowało się we mnie jak w garnku, nie mogłam mu znowu pozwolić na strzelenie gola!

W mgnieniu oka byłam przy czarnowłosym. Zagrodziłam mu sobą drogę, przez co nie mógł nic zrobić, a ja bez żadnych problemów odebrałam mu piłkę.
— Szach-mat, dziecino! — wykrzyknęłam triumfalnie, gwałtownie zawracając. Po drodze znalazło się kilku takich, co chcieli zabrać mi moją zdobycz, ale nie byli jakimś wielkim problemem. Jedynie ta niebieskowłosa, chyba Gou. Tak, ona była trochę uciążliwa, ale udało mi się od niej uwolnić.

Jeden kop — i jedna pomyłka. Zbyt wiele by mnie to kosztowało.

Tylko jeden ruch, skup się, Otoha!

Wykonałam go. Błędnie.
— Cholera! — Brakmarz odbił piłkę. Jednakże udało mi się w ostatniej chwili do niej dobiec, a, że tamten bramkarz leżał na ziemi, ponownie się skupiłam.

Tylko jeden, głupi ruch!

Udało się. Naprawdę się udało!
<Haruka?>

piątek, 19 sierpnia 2016

Od Isao cd. Sakury

Dzięki swoim umysłom demona wszystko mogłem usłyszeć przez drzwi i szybę. Dokładnie i wyraźnie, tak więc gdy usłyszałem o molestowaniu seksualnym w domu, nieco się zdziwiłem. A gdy zadali jej ostatnie pytanie, właśnie spisałem się na śmierć. Taką myśl miałem w głowie. Że mnie wyda, bo niby dlaczego miała by tego nie robić? A jednak to zrobiła. Nie powiedziała mojego imienia, zamiast tego, to ona stałą się główną podejrzaną. Nie rozumiałem jej czynu, nawet jeśli miał on dobre intencje. Po prostu nie mogłem tego ogarnąć. 
Gdy policjanci wyminęli mnie mówiąc, że mogę wrócić do środka, stałem jak słup soli oparty o szybę. Co miałem zrobić? Wejść tam i dziękować, że mnie nie wydała? Czy może ją ochrzanić, że tego nie zrobiła? Nie wiedziałem co w tej sprawie mogłem zrobić. Czułem na sobie jej wzrok za szyby, ale się nie odwracałem. Stałem tak oparty z rękoma założonymi na krzyż i myślałem. Stałem tak dobry kwadrans, a jednak niczego nie wymyśliłem. Ale nie opłacało się także stać tam jak jakiś ochroniarz. Odwróciłem się i podszedłem w stronę drzwi, które otworzyłem. Dziewczyna leżała na łóżku i się nie ruszała. Usiadłem na tym samym krześle co wtedy.
- Jeszcze tu jesteś? - widocznie nie podobała jej się moja obecność, ale nie obchodziło mnie. 
- Tak - powiedziałem obojętnie garbiąc się i opierając łokcie na kolanach, a na rękach głowę. Patrzyłem na nią pustym wzrokiem.
Milczałem, ona także. Ale w sumie co mieliśmy powiedzieć? Mi do głowy nic nie przyszło, oprócz tego głupiego pytania po co to zrobiła. Jednak go nie wypowiedziałem, bo były minimalne szanse, że się wytłumaczy. A Sakura co miała powiedzieć? Że przeprasza, że jest rodziną tego śmiecia? To nie jej wina, wiem to, ale dalej nie potrafiłem czuć do niej nic innego, niż zwykłą obojętność. Nie była dla mnie ani śmieciem, ani przyjacielem. Jakby była zupełnie kimś obcym, jakbym jej nie znał. Ale było inaczej.
- Nie wiem dlaczego nie wydałaś mnie... - przerwałem cisze i spojrzałem na jej twarz. Patrzyła w sufit. Oczy miała otwarte, jakby chciała widzieć, jak odchodzę. - ...ale i tak dziękuje - skończyłem. Tylko to mi przyszło do głowy.
I znowu cisza. Zamilkłem, a ona nie odpowiedziała. Zapewne siedzielibyśmy tak do końca dnia, aż by mnie nie wyprowadzili, albo ona by nie wezwała jakiegoś lekarza czy pielęgniarkę, aby mnie stąd zabrali. Wszystko jest możliwe. To, że mnie uratowała od więzienia, to nie znaczy, że nagle stanę się jej przyjacielem. Co się stało, już się nie odstanie.
I tak mijały sekundy, a wraz z nimi minuty. Odezwałem się ponownie po dziesięciu minutach, gdyż dobrze wiedziałem, że bezczynne siedzenie tutaj nic by nie dało. Wstałem i ostatni raz spojrzałem na jej bladą twarz i oczy, które mówiły, aby stąd wypier*alał.
- Odwdzięczę się. Nie lubię mieć długów - oznajmiłem, po czym skierowałem się do wyjścia.
Jaki miałem zamiar? Po prostu się odwdzięczyć jak to jej powiedziałem. A jak? Normalnie. Postaram się, aby nie trafiła do więzienia za zabicie swego brata. Chociaż tak czy siak nie mają żadnych podstaw, ani dowodów, że to ona go zabiła. Może i była rzekomo jedyną osobą, jaka była w momencie, gdy on tracił życie, ale także nie ma nigdzie odcisków palców. Może jedynie na tym nożu, ale on nie umarł od wbicia ostrza w udo i lekarze to potwierdzą. Prędzej będą musieli udowodnić, że est ona jakimś demonem. W końcu on został rozszarpany na kawałki, nawet bez dotykania go. Tak więc zapewne stwierdzą, że Sakura jest demonem. Ale badanie tego nie potwierdzą, a ja tylko przypilnuje, aby jej nie wrobili, bo oni są do wszystkiego zdolni. Na samym końcu jak znam życie, powiedzą, że kłamała. Będą ją mieli na obserwacji, ale nie za kratkami. Będzie normalnie żyła, ale co jakiś czas zapewne będzie musiała rozmawiać z psychiatra, albo funkcjonariuszami, aby wydała się prawda. A co będzie dalej, to się zobaczy. Przecież jej nie zabije, jedynie tylko ona może mnie wydać organom prawa i mnie skazać na śmierć.
Wyszedłem z tego okropnego miejsca. Nienawidziłem nigdy szpitali. Budynków, gdzie często cie przetrzymują wbrew twej woli. Lekarzy, którzy są uprawnieni do zaglądania ci do każdego miejsca, a nawet to grzebania ci w środku. Nawet pielęgniarek, które są albo tak opiekuńcze, że nie da się żyć, albo tak mają na ciebie wywalone, że pomylą zastrzyki i możesz umrzeć. Takie miałem zdanie o tych placówkach.
Ruszyłem do akademii, bo co innego mi pozostało? I tak za parę dni, gdy Sakura wydobrzeje, będę miał masę roboty, aby sprawić, by nie zamknęli jej za coś, co ja tak naprawdę zrobiłem, a ona mnie tylko kryła. Ale teraz powstaje z tego bardzo ciekawe pytanie bez odpowiedzi. Dlaczego mnie ochroniła?

<Sakura?>

środa, 17 sierpnia 2016

Od Sakury Cd. Isao

Nie zwracałam na chłopaka zbytniej uwagi, do czasu gdy nie wypowiedział tego jednego zdania. Łzy wtedy same napłynęły mi do oczu, a ja odwróciłam się do niego. 
- Tak? Przecież wyjście jest takie łatwe... - szepnęłam.
Isao popatrzył na mnie pytająco, tak jakby zupełnie nie wiedział o co chodzi. Myślałam, że wybuchnę, że rozpadnę się zaraz na miliard małych kawałeczków., przez to, że udaje tą swoją niepamięć.
- Wyjdź tak jak wtedy... Tak jak wtedy gry umierałam! To tylko dla zemsty tak?! - jęknęłam głośno, podrywając się do siadu.
Poczułam rozrywający ból w klatce, przez który opadłam na poduszki. Rany dawały o sobie znak, tak samo jak pretensja do siedzącego obok jasnowłosego. Zacisnęłam powieki w grymasie bólu, gdy nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali. Od razu przeniosłam tam wzrok, lecz ku mojemu nieszczęściu ujrzałam w drzwiach dwóch funkcjonariuszy.
- Dzień dobry, czy możemy poprosić pana na chwilę na zewnątrz? - zapytał mężczyzna z wyższym stopniem.
Isao bez słowa wyszedł na zewnątrz, jednak ustał przy szybie, najpewniej chcąc przysłuchiwać się rozmowie. Ja natomiast, ułożyłam się wygodnie, wskazując policjantom miejsce obok.
- Chcielibyśmy zadać parę pytań.
- Słucham - odparłam spokojnie.
Brunet stojący obok, wyjął notes, bacznie mi się przyglądając. Czułam gdzieś w środku jakie pytania zostaną mi zadane, przez co pierwsze mnie w sumie nie zaskoczyło.
- Jeżeli dobrze pamiętam to był twój brat, powiedź mi jednak dlaczego tam się znaleźliście.
- Zostałam przez niego porwana.
- Akurat przez niego?
- Czy to dziwne? Gdyby pan wiedział co się działo w domu, nie byłoby takiego zdziwienia - odpowiedziałam spokojnie.
- A co się działo w domu?
Przełknęłam ślinę, spoglądając na stojącego za szkłem kolegę. Odetchnęłam głośno, mówiąc wszystko na wydechu:
- Znęcano się nade mną fizycznie, psychicznie jak i seksualnie - jęknęłam, zasłaniając się kołdrą.
Zanim jednak zanurzyłam się w pierzynie, widziałam lekko zdziwioną minę Isao. Co tu się dziwić, że tylko tak zareagował, musiał po prostu widzieć gorsze rzeczy. Od razu się opanowałam, spoglądając na mundurowych.Siedzieli niewzruszeni, a jeden z nich właśnie kończył spisywać moje zdanie w notatniku.
- Ostatnie... Byłaś z nim sam na sam, czy brały w tym udział osoby trzecie?
Wtedy mnie zamurowało, czyżby się czegoś domyślili? Nie... Spojrzałam na jasnowłosego, który chyba wyczekiwał odpowiedzi. 
- Byłam tam sama, nikogo więcej nie było - odparłam pewnie.
- W takim bądź razie dziękujemy.
Usłyszałam odgłos zamykanego notatnika i życzeń zdrowia, nic więcej. Czy źle zrobiłam broniąc Isao? Nie wiem... Wiem tylko, że tak mi mówiło serce, tak mi podpowiadał umysł. Tak musiało być...


<Isao?>

czwartek, 11 sierpnia 2016

Od Ragnarok'a Cd Hanshi

Kiedy dziewczyna poszedła zacząłem się ubierać. Podczas ubierania się zobaczyłem sziszę leżącą na podłodze. Pewnie zostawił ją tam jeden z moich kumpli który ostatnio u mnie był. Po krótkim namyśle postanowiłem się z niej zaciągnąć. Kiedy to zrobiłem nie mogłem ustać na nogach. Przewróciłem się i pomyślałem: Co w tym kurwa jest? Reszte pamiętam jak przez mgłę.

<Hanshi?>

Od Tsugumi CD Reik'a

Milsza? Co za palant! Chociaż w sumie teraz jestem na jego łasce. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że dotrzyma słowa. Wyszłam ze stołówki, w tym momencie zabrzmiał dzwonek obwieszczający, że rozpoczęła się kolejna lekcja. Przyspieszyłam kroku i trafiłam wreszcie do sali. Usiadłam jedno siedzenie za Reikiem i zaczęłam rozpakowywać książki.
-Przemyślałaś swoje zachowanie?-Zapytał Reik z głupią miną. Zignorowałam go i usiadłam w ławce, zajmując się zapisywaniem tematu lekcji.


<Reik?>